Saturday, October 28, 2006

Album ze zdjęciami

Kilka starszych zdjęć, bez klucza. Wybrałem to, co mi się podobało, a czego jeszcze w blogu nie było.



To jest zdjęcie z 17 sierpnia 2005 roku, na którym Julka ma miesiąc i dwanaście dni. Nie zmieniła się od tego czasu za wiele.



19 lipca 2006 roku - Paweł w samolocie.



Tuż po przyjeździe do Greensboro, w hotelu.



Domek Adriana na Northridge. Być może od stycznia znów tam będziemy mieszkać (bo Adrian wyjeżdża do Wietnamu).



Julińcia na placyku zabaw.



Paweł ze swoimi dziełami. To są wozy strażackie. Zdjęcie już nieaktualne, bo to, co on teraz buduje jest dużo bardziej zaawansowane.



Juleczka też porywa klocki.



Góry.





Na Wrightsville beach.



Kill Devil Hills.



Paweł z jednym ze swoich prezentów urodzinowych.



Tort urodzinowy.


Wypad do Outback Steakhouse (też z okazji urodzin).


A to moje danie.



Katie i Alex Chigogidze w Taste of Thai.



To już w domu państwa Chigogidze.



A to zabawa naszych dzieci w tym domu.

Tuesday, October 24, 2006

Życzenia

Kiedys bardzo dawno temu, w 1997 roku, zima w Radiu Jozef na liscie przebojow byla "Niebieska piosenka" Grzegorza Tomczaka. Długo jej szukałam, chciałam, żeby została wykonana na weselu, we wrześniu 2000 roku, w ramach podziękowań, nie udało się. Przywiozłam ją do Zielonej Góry wraz z wiadomością o tym, że spodziewamy się Pełcia. Tylko, że na drugi dzień zmarła Babcia i już na płytę, piosenki nie było miejsca. Wtedy, dawno, dawno temu, gdy mieszkałam na Grottgera, zawsze, gdy ta piosenka była emitowana w radiu, pierwszym małżeństwem, które przychodziło mi na myśl - to byli moi Rodzice.

Na ziemi widzimy tylko cień tajemnicy zaślubin Boga i ludzi, a dopiero w niebie człowiek będzie w stanie zobaczyć, w jak wielkiej sprawie na ziemi uczestniczył. Z okazji 31 rocznicy zawarcia Sakramentu Małżeństwa życzę Wam, abyście byli nadal dla mnie wzorem wspólnej drogi.


Monika z Andrzejem i dziećmi

A w ramach prezentów (tym razem nie będzie garnków):


"Niebieska piosenka"

Kto wstawi się za nami
u Pana, co droga
mi
krętymi każe iść?
Kto nas usprawiedliwi,
gdy Pan się będzie dziwił,
że to już właśnie my?

Ja wstawię się za tobą
i z podniesioną głową
dziękował będę, że
Pan dał mi właśnie ciebie
w radości i w potrzebie,
na lepsze i na złe.

A ty choć powiedz słowo,
że zawsze byłem z tobą,
bo chciałem tak i już.
I razem chleb jedliśmy
i równym krokiem szliśmy
wśród wichrów, pośród burz.

Ty wciąż mnie ratowałaś,
za rękę mnie trzymałaś,
gdy z drogi chciałem zejść.
A ja - otuchy krople,
gdy oczy miałaś mokre,
nie raz musiałem nieść.

I tak będziemy stali,
aż w tej niebieskiej sali
do walca zaczną grać.
Ja wtedy z pierwszym taktem
poproszę cię i raptem -

zaczniemy wirować,
wolniutko walcować,
i kręcąc się kręcić,
na palcach, na pięcie,
troszeczkę bezmyślnie,
jak wiosną przebiśnieg.
Ty nieco szalona,
cóż, żona, to żona,

i w mojej twa ręka,
niebieska piosenka
za serca nas chwyta,
niebieska muzyka.



2) Kilka fotek dzieci









































3) I na koniec kilka powiedzonek Pełciowych z tego miesiąca

*** 5.10. ***

Wszędzie czuję klamatyzację, szkoda, że na dworze jej nie ma.

*** 10.10. ***

Jesteśmy na placu zabaw. Pełcio od niedawna uczy się przechodzić po szczebelkach drabinki zawieszonej poziomo, trzeba w pewnym momenie zawisnąć na jednej ręce i przełożyć drugą. Bratu zazdrości 'wiszenia' na szczebelku Julka, więc też się chwyta i wisi. Ja ją asekuruję, a Pełcio z dołu dzielnie kibicuje siostrze:
- Przekładaj Jula ręce, to ci się uda przejść. Tylko nie spadaj na mamę.

***
11.10. ***

Wieczorem po kąpieli ubieramy dzieci w piżamki. Nagle Pełcio zaczyna filozoficznie:
- Julka jest gruba. Gruba jak dziadek. Ale nie tak bardzo jak dziadek, brzuch ma ona mniejszy.

*** 12.10. ***

Pełcio coraz częściej zaczyna nam opowiadać o swoim przyszłym rodzeństwie:
- Gdy będzie nas trójka dzieci... czwórka... piątka... szóstka... siódemka... ósemka... to tyle czasu będziemy musieli się naczekać aż wszyscy skończymy 4 latka.

***
23.10 ***

Razem z Pełciem prasujemy. Tzn. ja próbuje, a Pełek mi pomaga. Wiesz Pełku - mówię - połowa sukcesu przy prasowaniu to dobre rozłożenie ubrania, tak, żeby nie było żadnych zmarszczek. Zostawiam go z tatowymi spodniami, żeby sobie poprasował, gdy wracam Pełcio mnie oświeca:
- Wiesz mamutku, połowa sukcesu przy prasowaniu, to dobre namoczenie, wiesz? Trzeba MOCNO namoczyć. To trzeba mu przyznać, tatowe spodnie zostały mocno namoczone.

Sunday, October 15, 2006

Kinderbal

Wczoraj, z okazji urodzin Pawełka, było przyjęcie dla dzieci. W naszym mieszkaniu, które o dziwo wytrzymało tę próbę. Przyszły koleżanki Pawełka i Julki, Francesca i Isabella (z tatą) oraz Sunny (z rodzicami). Niestety, o kamerze przypomniałem sobie w momencie, gdy Sunny zbierała się już do wyjścia. Ale udało mi się zrobić grupowe zdjęcie:



a potem złapać jeszcze Francescę i Isabellę w trakcie zabawy (bo one zostały dłużej - są starsze, mają dwa i pól roku; Sunny ma czternaście miesięcy).



Isabella



Francesca



Isabella


Tuesday, October 03, 2006

Obrazki z podróży II

Zdjęcia z dwudniowej wyprawy w Apallachy (2-3 października).



Wyprawę trzeba zaplanować.



Paweł - filozof.





























Obrazki z podróży






Uczestnicy wycieczki.


Na plaży w Kill Devil Hills. Tuż obok odbył się pierwszy lot samolotem.


Znaleziska z plaży można było skonsumować.


Fale na Atlantyku bywają duże.


Paweł - strażak. On mówi o sobie "wóz strażacki".


Paweł - Spartanin.



Paweł - malarz.



Gry i zabawy na Tate Street.


Blondyny na Wrightsville Beach.