Tuesday, January 23, 2007

14-21.01

14 stycznia, niedziela

Jesteśmy w 'ciepłych krajach' - dziś 20 st. C. Na spacer idę na krótki rękaw. Tubylcy przyznają jednak, że taka pogoda o tej porze roku to rzadkość. U nas niemożebne, żeby w połowie stycznia były takie temperatury.

15 stycznia, poniedziałek

Dziś tu wolne z okazji dnia Martina Lutera Kinga, juniora. Tata więc nie idzie do pracy, Mama do szkoły, a dzieci do przedszkola... siedzimy razem w domu. Czuję się, jakby była przedłużona niedziela.

18 stycznia, czwartek

Dziadek miałby dziś 93. urodziny.
Od rana niespodzianka, bo za oknem śnieg. A jeszcze kilka dni temu było tutaj 'prawie' lato. Pełcio przeszczęśliwy. Ciekawe, czy Julcia pamięta zeszłoroczne 'białe szaleństwo'?

Noc jakaś koszmarna, dzieci są podziębione. Julka budzi się dosłownie co godzinę z kaszlu. Po jakimś czasie mówię basta i nie noszę Julki. Biedna, nie potrafi zasnąć. W końcu udało się ją jakoś przekonać do położenia główki na poduszce. Żal mi jej, ale moich pleców też mi żal.

19 stycznia, piątek

Imieniny Dziadka... Przez cały dzień wysyłam w niebo tysiące uśmiechów i całusów.

Dziś wieczorem Tata usypiał Julkę, ja zostałam przy Pełciu.
- Opowiedz mi coś jeszcze...
- A co chcesz?
- A co sobie wymyślisz.

20 stycznia, sobota

Pełcio od rana się budzi i buzia mu się nie zamyka.
- Mamo, mamo opowiem ci łańcuch pokarmowy. Rekiny zjadają wieloryby, wieloryby zjadają orki, orki zjadają pingwiny, pingwiny zjadają foki, foki zjadają ryby a ryby zjadają plankton. - przyznaję się bez bicia, że nie zawsze nadążam za tokiem rozumowania synka. Oczka zaspane, uśmiech nie schodzi z twarzy i dalej ciągnie:
- Rekin musi zjeść wieloryba w kawałkach, bo nie da rady całego. I jeszcze, jak mu się ząb ułamie, to spada na dno oceanu. A tam są żabnice. Wiesz mamutku?

Najpiękniejsza pobudka, jaką można usłyszeć, nieprawdaż?

Tata ma dziś dyżur w przedszkolu. Należymy do komitetu 'od grabienia liści' na placu zabaw. Andrzej dostaje więc motykę do ręki i dzielnie rozpulchnia 'drewienka' pod huśtawkami. Gdy wrócił do domu, to na rękach miał bąble. I mnóstwo do opowiadania o amerykańskich towarzyszach robót motykowych.
Był tata Emmy (z grupy Pełciowej). Marudził, że mieszkanie mają źle rozłożone, bo Emma nie ma osobnego pokoju do zabawy. Mają trzy razy więcej powierzchni niż my. I jedno dziecko.
Był tata - teraz nie pomnę czyj - który się pytał, czy Andrzej jest architektem, bo Pełcio w przedszkolu cuda buduje. Fakt, w przedszkolu są drewniane duże klocki (b. duże). Paweł często w nich siedzi i to, co potrafi stworzyć jest niesamowite, wszyscy go za to chwalą. Myśmy się przyzwyczaili do tego, że on bawi się klockami, że potrafi cuda zbudować (choć czasami nawzajem się podejrzewamy, że ktoś mu w tych budowlach pomagał, co jest nieprawdą), że na dwie godziny potrafi zniknąć.
Była też mama Jake'a, z młodszej grupy, który b. lubi Pawła, często razem się bawią na dworze.
Wszyscy mówili achy i ochy o Pełciu. My tu chyba często wychodzimy na dzikusów, bo tak 'po amerykańsku' nie potrafimy wychwalać innych. Jeszcze trochę czasu zostało, żeby się nauczyć.

Wieczorem Pełcio przeżywa dyżur Taty i z trzy podziękowania z tego dnia, w trakcie modlitwy, wiążą się z 'motykowaniem'.

3 comments:

ciocia_ola said...

Ech, już się nie moge doczekać przyjazdu do Was, takie tu zachęcające opowieści się pojawiają! Od Andrzeja wiem, że czeka mnie kibicowanie lidze bejsbolowej. OK, może ktoś mi powie o co w tej grze chodzi :)
U nas jutro też ma być śnieg! Wyciągam mój puchowy płaszczyk, w którym wyglądam jak ludzik Michelin ;)

Monika said...

Olu, my tez nie wiemy, ale mamy nadzieje, ze jak ruszy liga na wiosne, to sie dowiemy.

Szykujemy już liste atrakcji dla Ciebie:
- m. in. targ z prawdziwymi Amiszami (tzn. handluje sie tam zarciem a nie ludzmi, Amisze sprzedaja to, co wyprodukowali bez elektrycznosci)
- targ z owocami
- dzien w przedszkolu - to jest przezycie! nie wiem, co lepsze, czy roczniaczki czy czerolatki
- supermarket z azjatyckim zarciem
- sklep rybny tzn. z owocami morza
- sklep ze skorupami
- sklep z ciuchami amerykanskimi
- sklep z badziewiem ogrodkowym
- wycieczke na cinnabony
- wizyte w jednym z bufetow (moze uda sie do takiego trafic, gdzie jest sushi)
itd. itp.

ciocia_ola said...

Super :) Dziś wprawdzie się dowiedziałam, że British Airways strajkują - a mam właśnie u nich bilet kupiony... ale do końca lutego jeszcze jest trochę czasu na znalezienie konsensusu :)